Jak medytować - Vipassana - Praktyczny przewodnik
Jeśli wciąż nie jesteś przekonany do tego, by zacząć medytować zacznij od przeczytania mojego artykułu o korzyściach płynących z medytacji.
A potem zacznij od przeczytania mojego wprowadzenia do medytacji zanim przejdziesz dalej.
Vipassana
Medytacja vipassana jest medytacją, która polega na obserwacji naszych doznań fizycznych w ciele. Budda twierdził, że tylko obserwując swoje doznania w ciele zachowując przy tym spokój i równowagę umysłu jesteśmy w stanie nauczyć umysł nie reagować na cierpienie, które nam się w życiu przytrafia tym samym wyzwalając się od niego.
Vipassana więc polega na obiektywnej obserwacji naszych doznań bez tworzenia nowych sankhar.
Przypominam, że sankharami są wszelkie zanieczyszczenia naszego umysłu nagromadzone na podstawie tego, że reagowaliśmy niechęcią lub pragnieniem na to co nam się w życiu przytrafia. Zanieczyszczenia te zawsze przeradzają się prędzej czy później w różnego rodzaju cierpienie.
Gdy nie reagujemy na nowe saknhary, na wierzch wypływają stare głęboko zakorzenione sankhary bólu i cierpienia. Czym będą nowe sankhary i jak je rozpoznać? Nową sankharą będzie np. to że reagujesz złością na tego psa co ujada i przeszkadza ci w medytacji. Jeśli zareagujesz na niego niechęcią to tworzysz nową sankharę cierpienia. Jeśli zachowasz spokój i nie zareagujesz niechęcią to nowa sankhara nie powstanie.
Gdy nie reagujemy na nowe sankhary w pewnym momencie stare, zaczynają wypływać na wierzch. Stara sankhara może objawiać się np. w nagłym napływie gorąca lub swędzenia ciała lub wzburzeniem lub innym nieprzyjemnym uczuciem w ciele. Gdy nie reagujemy na te stare sankhary i zachowujemy spokój po prostu je obserwując pozbywamy się ich. Z czasem zaczną wypływać kolejne sankhary i kolejne i kolejne. I zasada jest zawsze ta sama. Gdy nie reagujemy na nie i zachowujemy przy tym spokój umysłu one całkowicie znikną. Wyrywamy je z korzeniami. I ten proces będzie trwał aż wszystkie sankhary nagromadzone przez nas przez cały życie wypłyną na wierzch i pozbędziemy się ich poprzez zachowanie przy nich spokoju i równowagi umysłu. Gdy pozbędziemy się wszystkich sankhar osiągniemy stan całkowitego wyzwolenia z cierpienia, stan oświecenia lub inaczej zwany nirvany (w palijskim: nibbana).
Gdy zaczynamy reagować na sankhary pomnażamy je pomnażając tym samym swoje cierpienie. Za każdym razem więc gdy reagujesz niechęcią na to co w życiu ci się przytrafia pomnażasz swoje cierpienie.
Zasada ta dotyczy nie tylko niechęci, ale również pragnienia. Jeśli doświadczasz samych subtelnych i przyjemnych doznań w ciele też musisz zachować spokój wobec nich. Jeśli zaczniesz reagować i pragnąć, żeby te przyjemne doznania pozostały też pomnażasz swoje sankhary pragnienia i tym samym swoje cierpienie. Bo w momencie kiedy zabraknie ci tych przyjemnych doznań zacznie ci ich brakować i zaczniesz cierpieć. Dlatego ta zasada dotyczy też wszystkich tych przyjemnych rzeczy w życiu, które doświadczamy.
Możemy doświadczać przyjemności, ale bez przywiązywania się do niej. Tylko wtedy uwolnimy się od cierpienia.
Doświadczanie przyjemności na poziomie zmysłowym z zachowaniem spokoju umysłu sprawi, że nie będziemy pragnąć tej przyjemności zachowując tym samym swoją wolność od cierpienia i przywiązania. Kiedy zaczynasz się zatracać w tym co przyjemne, zaczynasz pragnąć żeby to wróciło, zaczynasz tęsknić w momencie kiedy tego nie ma i zaczynasz cierpieć w momencie kiedy nie możesz tego dostać. Pomnażasz swoje cierpienie. Pomnażasz swoje sankhary cierpienia. Rozwiązaniem na ten problem jest obiektywna obserwacja wobec wszystkiego co przyjemne w życiu z zachowaniem zasady spokoju i równowagi umysłu.
W po tym krótkim wprowadzeniu przejdźmy do dokładnego opisu tej techniki. Pierwszym głównym etapem vipassany jest dokładna obserwacja każdej najmniejszej części twojego ciała. Siedząc wygodnie z zamkniętymi oczami będziemy skanować swoje ciało od głowy po stopy w tej kolejności. Dlaczego w tej a nie innej? Czy możemy obserwować ciało w nie poukładany sposób? Możemy, ale wtedy istnieje ryzyko, że pominiemy jakąś część ciała, a ta technika polega na obserwowaniu każdej części. Dlatego też skanowanie ciała od góry na dół pomaga nam w niepominięciu niczego.
Skanowanie ciała polega na obserwowaniu konkretnych części ciała w celu dostrzeżenia w nich jak najbardziej subtelnych doznań fizycznych. Doznaniami fizycznymi będzie każde uczucie na skórze lub pod nią, które może być przyjemne lub nie. Może to być np. dotknięcie materiału na skórze i wystarczy, że to zauważymy, podmuch wiatru, swędzenie, mrowienie, wibrowanie, uczucie ciepła, zimna, pulsowanie, uczucie jakby chodziły po nas mrówki lub przyjemne rozpływanie się energii po naszym ciele. Doznaniem fizycznym w ciele jest każde fizyczne uczucie, które doświadczamy i naszym zadaniem jest po prostu zaobserwowanie tego i skupienie się na tym w poszczególnych częściach ciała idąc w określonej kolejności.
Jeśli chodzi o oddech to nie manipulujemy nim. To nie są ćwiczenia oddechowe. Nie pogłębiamy oddechu, nie spłycamy go. Pozostawiamy go takim jakim jest. Jeśli oddech jest głęboki to jest głęboki. Jeśli oddech jest szybko to jest szybki. Oddychamy tylko nosem i pozwalamy mu być takim jakim jest w danej chwili. Jeśli oddech zacznie się samoistnie zmieniać to w porządku. Pozwalamy na to. Pamiętamy tylko o tym, że w medytacji tej nie chodzi o jakąkolwiek zmianę rytmu czy natężenia oddechu.
Zaczynamy od samego czubka głowy. Tak jak w przypadku obserwowaniu doznań w nozdrzach tutaj obserwujemy doznania, które pojawiają się tylko i wyłącznie na czubku naszej głowy. Wszystkie inne doznania jak bardzo byłyby ciężkie ignorujemy. Może jest to delikatna wibracja, a może mrowienie, swędzenie, uczucie zimna, ciepła lub jakiekolwiek inne doznania fizyczne w ciele - obserwujemy to na czubku głowy.
W momencie gdy poczujemy cokolwiek idziemy odrazu dalej skanując resztę naszej głowy w poszukiwaniu doznań. Jeśli nie czujemy żadnych doznań to nie szkodzi. To po około 30 sekundach obserwacji tego miejsca tak czy siak idziemy dalej mimo braku doznań w tym miejscu.
Po czubku głowy obserwujemy potylicę i nasze skronia. W momencie pojawienia się doznań odrazu idziemy dalej. Jeśli przez 30 sekund nic nie czujemy też idziemy dalej. Po skroniach i czole przyszedł czas na czoło. I za każdym razem zachowujemy tą samą zasadę. Jeśli poczujemy jakieś doznanie to idziemy dalej. Jeśli nic nie czujemy obserwujemy to miejsce przez około 30 sekund po czym mimo braku doznań idziemy dalej.
Po czole obserwujemy brwi i oczy, a potem nos. Następnie przyglądamy się temu miejscu pod nosem. Później schodzimy na usta, a następnie brodę. Wracamy do policzków a potem do naszych uszu. Możemy je skanować równocześnie lub jedno po drugim. Po zeskanowaniu całej twarzy i głowy schodzimy na gardło, potem skanujemy ciało w następującej kolejności:
Prawy bark, prawe ramię, prawy łokieć, prawe przedramię, prawa dłoń, lewy bark, lewe ramię, lewy łokieć, lewe przedramię, lewa dłoń, górna część klatki piersiowej, dolna część klatki piersiowej, nadbrzusze, podbrzusze, kark, górna część pleców, dolna część pleców, pośladki, miednica, genitalia, prawe udo, prawe kolano, prawy piszczel, prawa stopa, lewe udo, lewe kolano, lewy piszczel, lewa stopa.
Po skończeniu mamy za sobą jeden pełny cykl. Bardzo ważne jest żebyś pamiętał, że to nie istotne ile czułeś doznań w ciele i jak wiele lub niewiele miałeś tzw. ślepych punktów w ciele, gdzie nie czułeś żadnych doznań w ciele. Miarą sukcesu w vipassanie nie jest liczba i rodzaj doznań w ciele a to jak często zachowujesz spokój i równowagę umysłu wobec nich.
Z czasem jednak będziesz czuł coraz więcej subtelnych doznań w ciele np. w postaci wibracji lub delikatnego prądu przenikającego twoje ciało a w miejsce ślepych punktów pojawią się doznania. Jeśli jednak nie będą się pojawiać to nie szkodzi i to nie znaczy o twojej porażce. Po prostu pracuj dalej. Najważniejszy jest spokój umysłu a nie liczba doznań.
Po skończeniu pierwszego pełnego cyklu kontynuujemy praktykę powtarzając ten cykl jeszcze raz. I to jest nasz pierwszy etap nauki vipassany.
Drugim etapem jest nauka i skanowanie części ciała równolegle. Po zeskanowaniu głowy w ten sam sposób skanujemy nasze kończymy równolegle. Obserwujemy doznania w obu barkach naraz, w obu ramionach naraz, w obu łokciach, przedramionach i dłoniach naraz. Po zeskanowaniu przedniej i tylnej części ciała w ten sam sposób co wcześniej skanujemy nasze dolne kończymy w podobny sposób co uczyniliśmy teraz z ramionami, równolegle. Skończyliśmy drugi etap nauki vipassany.
W trzecim etapie wracamy do techniki z etapu pierwszego, gdzie skanowaliśmy ciało jedną część po drugiej. Różnica polega tylko na tym, że gdy kończymy cykl nie zaczynamy kolejnego znowu od czubka głowy, a wracamy w przeciwnym kierunku. Kolejność będzie więc wtedy następująca:
Lewa stopa, lewy piszczel, lewe kolano, lewe udo, prawa stopa, prawy piszczel, prawe kolano, prawe udo, genitalia, pośladki, dolna część pleców, górna część pleców, podbrzusze, nadbrzusze, dolna część klatki piersiowej, górna część klatki piersiowej, lewa dłoń, lewe przedramię, lewy łokieć, lewe ramię, lewy bark, prawa dłoń, prawe przedramię, prawy łokieć, prawe ramię, prawy park, gardło, broda, usta, obszar między ustami a nosem, nos, oczy, brwi, policzki, uszy, potylica, skronia i czubek głowy.
Bo skończonym drugim cyklu zaczynamy od nowa skanując ciało od góry na dół, a potem znowu od dołu do góry. Skończyliśmy trzeci etap nauki vipassany.
W czwartym etapie stosujemy tzw. swobodny przepływ. Polega to na tym, że jednym płynnym ruchem skanujemy całe ciało od góry do dołu a potem od dołu do góry. W miarę praktyki będzie to uczucie przypominające rozlewanie się ciepłej wody po twoi, wnętrz, które spływa od góry na dól a potem odwrotnie.
Stosując swobodny przepływ skanujemy jednym płynnym ruchem obie kończyny naraz tak jak w przypadku etapu drugiego. Jeśli w trakcie wykonywania przepływu nie czujesz żadnych doznań w poszczególnych częściach ciała to je po prostu odrazu pomijaj i idź dalej. Nie zatrzymuj się tam gdzie nic nie czujesz. Jeśli w większości części ciała lub w żadnych partiach nic nie czujesz kontynuuj przepływ. Nie zatrzymuj się. W miarę praktykowania przepływ będzie coraz bardziej swobodny i odczuwalny. Warto zauważyć też, że w momencie kiedy odczuwasz jakieś silne doznania w konkretnej części ciała np. bolą cię plecy to swobodny przepływ przez te miejsca nie jest możliwy. Zaawansowani medytujący są w stanie zignorować te ciężkie doznania i pod ich skorupą dostrzec te subtelniejsze, ale nie spodziewaj się takich rzeczy zaczynając swoją przygodę z vipassaną. To wymaga praktyki i ciężkiej pracy.
Wykonaj w tym etapie tylko dwa cykle od góry na dół i z dołu do góry, po czym przejdź do piątego ostatniego etapu.
Piąty etap będzie twoim docelowym etapem właściwej codziennej praktyki. Jest on możliwy i zalecany w momencie kiedy przejdziesz przez wszystkie poprzednie etapy i się ich nauczysz. Ciężko stwierdzić jak długo powinieneś stosować każdy etap, ponieważ na kursie mieliśmy zupełnie inne warunki do nauki tej techniki. Myślę, że po jednym dniu praktykowania wszystkich czterech etapów można przejść do etapu piątego. Wszystkie poprzednie etapy nie służą do tego byś został odrazu mistrzem medytacji i umiał perfekcyjne obserwować każdą część swojego ciała, nie miał już żadnych ślepych punktów i robił swobodny przepływ przez ciało za każdym razem. Poprzednie etapy służą do tego byś nauczył się po prostu poprawnie stosować technikę.
W piątym etapie skanujemy swoje ciało dokładnie tak samo jak w etapie trzecim czyli każdą część ciała po kolej od góry na dół, a potem od dołu do góry. Po skończonym drugim cyklu robimy swobodny przepływ z góry na dół, a potem z dołu do góry. Po tym powtarzamy wszystko od początku. I na tym polega nasza cała praktyka.
Warto zauważyć, że obserwacja doznań we wszystkich etapach odbywa się głównie na powierzchni naszej skóry.
Jest jeszcze etap dodatkowy, który osiągnąć są w stanie osoby, które praktykują bardzo długo. Etap ten w praktyce wygląda podobnie do etapu piątego, ale obserwacja doznań z zewnątrz przenosi się wgłąb w siebie. Zamiast doznań na skórze obserwujemy tutaj doznania w środku naszego ciała. Przenikamy całe nasze ciało od przodu do tyłu i od tyłu do przodu. Czujemy każdy swój narząd wewnętrzny osobno i subtelne doznania z nimi związanymi.
Tak wygląda praktyczna strona medytacji vipassany. Na koniec chciałbym podzielić się kilkoma ważnymi wskazówkami z tą techniką.
Jak długo medytować?
To jest sprawa bardzo indywidualna. Wiadomo, że im więcej tym lepiej, bo tym szybciej uwolnimy się z cierpienia. Nie jesteśmy jednak mnichami i musimy dostosować praktykę do swojego życia. Każda praktyka nawet ta 15 minutowa ma wartość. Najważniejsze w medytacji jest to, by robić ją regularnie, najlepiej codziennie. Wtedy tworzymy nowy nawyk dbania o siebie jakim jest medytacja.
Na kursie vipassany dostałem zalecenie, by medytować nieprzerwanie godzinę rano i godzinę wieczorem.
Siedząc totalnie w ciszy medytuję conajmniej dwa razy dziennie, ale staram się medytować również w każdym innym miejscu gdzie przebywam i tobie też to polecam. Moim nawykiem jest conajmniej pół godzinna medytacja odrazu po przebudzeniu. Jeśli czekam gdzieś w kolejce lub jadę pociągiem też medytuję. Często spaceruję i potrzebuję dłuższej ilości czasu, by dojść od punktu A do B. W trakcie spaceru też obserwuję swoje doznania w ciele. Jest to również cenna praktyka uważności.
Możesz medytować tą techniką w drodze do pracy, stojąc w kolejce, czekając na coś lub w przerwie między pracą. Medytuj tyle ile możesz. Najważniejsza jest regularność.
Co z techniką annapana?
Technikę medytacyjną annapana polegającą na obserwacji oddechu i subtelnych doznań w zacieśnionym obszarze pod naszym nosem nie musimy stosować gdy robimy vipassanę. Służyła nam ona tylko do wyostrzenia umysłu, by poprawnie praktykować vipassanę.
Możemy ją jednak stosować jeśli mamy wyjątkowo rozbiegamy umysł. Jeśli ciężko jest nam się skoncentrować na vipassanie, bo jesteśmy bardzo rozkojarzeni i mamy problemy z wyczuciem jakichkolwiek doznań w ciele to wtedy możemy rozpocząć naszą praktykę od pięciominutowej sesji annapany, a potem przejść do vipassany. Zawsze docelowo jednak wracamy do vipassany a annapanę traktujemy tylko jako wspomagacz w naszej koncentracji.
Zabawa w doznania
Bardzo duży błąd, którzy ludzie popełniają medytując vipassaną jest zabawa w doznania. Polega to na tym, że zaczynamy na siłę szukać jakiś doznań w ciele. W momencie gdy się nie pojawiają reagujemy niechęcią tworząc tym samym nowe sankhary. Zniechęcamy się i dołujemy, bo nie czujemy doznań. W efekcie pogłębiamy swoje cierpienie.
Drugi problem, który się pojawia to zabawa w przyjemne doznania. Oczekujemy, że medytacja ma nam dostarczać jakiś mistycznych i samych przyjemnych doznań. Bo przecież po to medytujemy prawda? Żeby się dobrze czuć. Z techniką vipassany jest natomiast tak, że często zaczynamy się czuć nawet gorzej niż przedtem, ponieważ w trakcie tej operacji na umyśle zaczynają w końcu wypływać stare złogi sankhar cierpienia i zaczynamy się po prostu czuć gorzej. Jest to proces podobny do psychoterapii. Osoby pierwszy raz idący na terapię oczekują odrazu poprawy i lepszego samopoczucia a okazuje się, że czują się dużo gorzej niż przedtem. Zarówno w tym jak i w tym wypadku jest to absolutnie normalne i musisz mieć świadomość, że proces oczyszczania z cierpienia to nie jest przyjemny proces. Jest to bardzo ciężka praca obarczona nierzadko ogromnym bólem. Ale nie ma innej drogi. Możesz uciekać przed swoim bólem i zamiatać go przez całe życie pod dywan, ale nigdy przed nim nie uciekniesz. On zawsze cię dopadnie i wyciągnie na wierzch twoje demony w postaci jeszcze większego cierpienia. Jedynym sposobem jest wyciągnięcie ich wszystkich z własnej woli na zewnątrz, stawienie im czoła i pokonanie ich. Jednym z narzędzi do tego jest właśnie vipassana
Nie oczekuj więc przyjemnych doznań i nie zniechęcaj się gdy pojawiają się same nieprzyjemne doznania. Jeśli odczuwasz same nieprzyjemne doznania to właśnie znaczy, że jesteś na dobrej drodze, bo to oznacza, że na wierzch wypływają stare sankhary. I teraz jeśli zachowasz wobec nich spokój usuniesz je.
Jeśli udało ci się osiągnąć jakiś bardzo błogi stan wewnętrznego spokoju i myślisz: „To jest właśnie to, nirvana. Chcę żeby tak już zostało”, po czym na następny dzień siadasz na poduszce do medytacji i to uczucie odeszło, bo prędzej czy później odejdzie, bo wszystko przemija, czujesz rozczarowanie i niechęć. Uruchomiłeś sankharę pragnienia. Przywiązałeś się do uczucia błogiego stanu spokoju. Zacząłeś go pragnąć tworząc tym samym nową sankharę. Zapomniałeś jaki jest twój cel medytacji. Twoim celem nie jest pragnąć przyjemnych doznań. Twoim celem zawsze jest zachować spokój i równowagę umysłu, zarówno wobec przyjemnych jak i nieprzyjemnych doznań.
Jeśli w trakcie medytacji doświadczasz naprawdę ciężkich doznań, np. ból w plecach, ścisk w klatce piersiowej lub cokolwiek innego co jest naprawdę bardzo intensywnym i nieprzyjemnym uczuciem to kontynuuj swoją praktykę w ten sam sposób próbując ignorować ten ból lub zmień np. pozycję, jeśli przyniesie ci to ulgę.
W trakcie skanowania swojego ciała gdy dojdziesz do momentu w którym przyjdzie ci obserwować właśnie to konkretne bolesne miejsce poświęć mu troszkę więcej uwagi. Z zachowaniem spokoju umysłu obserwuj obiektywnie to uczucie przez około kilkadziesiąt sekund po czym idź dalej zostawiając obserwacje tego miejsce i tego ciężkiego doznania w spokoju aż do kolejnej rundy.
Annica
Annica to przemijalność wszystkiego. Jest to jedna z najważniejszych zasad buddyjskiej vipassany. Pamiętaj, że wszystko w każdej sekundzie twojego życia przemija. Każda komórka w twoim ciele w każdym momencie się starzeje. Żadna komórka w twoim ciele nie jest tak samo młoda jak sekundę przed tym jak przeczytałeś poprzednie zdanie. Odkąd się urodziłeś podlegasz procesowi rozkładu i jedyne do czego zmierzasz to do śmierci. Całe więc twoje życie jest procesem umierania przeplatanym tylko przez momenty cierpienia i przyjemności, które nazywasz szczęściem. Brzmi depresyjnie, ale to takie nie jest. Prawda na temat przemijalności i życia nie musi być depresyjna. Wbrew pozorom jest to bardzo optymistyczna prawda. Mając świadomość przemijalności wszystkiego i to, że wszyscy skończymy na cmentarzu wszystkie nasze pomniejsze problemy zaczynają tracić na znaczeniu.
Przejmuję się oblanym egzaminem? A czymże jest ta dwója w porównaniu do tego, że i tak skończę dwa metry pod ziemią.
Nie mów tylko tego swoim nauczycielom i rodzicom. Obawiam się, że mogą tego nie zrozumieć.
Popatrz na całe swoje życie i spójrz na to jak wszystko się zmienia. Jak każda twoja emocja i uczucia się zmieniają. Nic nie jest stałe. Żaden smutek, rozpacz, lęk, a nawet depresja nie są stanami stałymi. Może ci się wydawać, że twoja depresja jest stała, bo czujesz się tak źle już tak długi okres czasu. Wiem co czujesz w takim razie, ponieważ walczyłem sześć lat ze swoją depresją czując się przez większość czasu jak niedowartościowany wrak człowieka. Od roku czasu, pisząc te słowa z końcówką 2021 roku, nie mam depresji i z całą pewnością piszę, że wszystko przeminie. To tylko od nas zależy jak szybko. Chciałbym, żeby wiedziała to każda osoba, która chce popełnić samobójstwo. Sam byłem tą osobą i sam chciałbym, żeby ktoś mi to wytłumaczył, że to co teraz czuję, całym ten bezsens istnienia i całe to cierpienie, które przeżywam na 100% minie i z całą pewnością nie zostanie ze mną, bo takie jest prawo życia. Nazwij to prawem wszechświata, buddyjską dhammą, czy podstawowym prawej psychologicznym, obojętnie jak to nazwiesz to minie.
Czy będziemy przywiązywać się do swojego smutku? Czy będę niewolnikiem swojej tęsknoty za dawnym partnerem? Czy będę niewolnikiem swojego poczucia winy, bo zawaliłem jakąś sprawę? A jeśli tak to jak długo i dlaczego nie szybciej? Przecież nie odczuwasz poczucia winy przez całe życie przez to, że powiedziałeś komuś coś brzydkiego? Dlaczego więc odrazu nie przeprosić, nie wyciągnąć wniosków i odrazu nie odczuwać poczucia winy? Po co się zadręczać i obwiniać dłużej zamiast krócej albo w ogóle skoro i tak to przeminie?
Wszystko przemija. Tak samo jest ze szczęściem, zakochaniem, euforią i innymi. Dlatego też ludzie, którzy szukają szczęścia w doznaniach zmysłowych i konsumpcjoniźmie zawsze kończą nieszczęśliwi. Kupują sobie jakieś drogie rzeczy, na które ciężko zapracowali. Wydawało im się wcześniej, że ten droższy samochód sprawi, że będą bardziej szczęśliwi. Kupują go i są szczęśliwi i dumni z siebie. Za rok czasu ten samochód sprawia, że czujesz się dokładnie tak samo jak wtedy zanim go kupiłeś. Nie dostarcza ci już tych samych emocji co wtedy. Co więc robisz? Kupujesz jeszcze droższy samochód. Potem nowy iphone, mieszkanie, meble, ciuchy i tak dalej i tak dalej. Zawsze po kupnie czujesz napływ dumy i szczęścia. Zawsze jednak po określonym czasie wracasz do punktu wyjścia. I zawsze tam będziesz wracał, ponieważ nie kupisz pieniędzmi szczęścia.
Możesz twierdzić, że: „No tak, ale lepiej płakać w swoim lamborghini niż w maluchu”. A ja na to odpowiem, a nie lepiej uśmiechać się w maluchu niż płakać w lamborghini? Nie ma nic złego w bogactwie i cały czas o tym mówię. Nie jestem zwolennikiem buddyjskiego trybu życia mnicha ascety, gdzie mam dwie szaty na krzyż i każdego dnia chodzę z miską żebrając o jedzenie. Widzę w tym dużą wartość i rozumiem, dlaczego ludzie decydują się na taki tryb życia, ale nie uważam to za koniecznie. Uważam, że można się bogacić i korzystać z przyjemności zmysłowych tego świata, ale pod warunkiem, że będzie to tylko dodatek do twojego szczęścia a nie jego główne źródło. Główne źródło twojego szczęścia powinno być ulokowane w twoim wnętrzu i spokoju, a te wszystkie pieniądze, kontakty socjalne, kobiety, mężczyźni z którymi wchodzisz w relacje intymne, twoje wysportowane ciało i inne czynniki zewnętrzne tylko dodatkiem, bez którego będziesz czuł się tak samo dobrze jak je mając. To jest prawdziwa sztuka życia. To jest prawdziwa sztuka przemijania wszystkiego. To jest annica.
Mój kurs jest intrygującą podróżą, która pomoże Ci odkryć swoją prawdziwą wartość i zrozumieć, że jesteś kimś więcej niż myślisz.